nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

MACHNIĘCIA, Podlaska jazda we wrześniu 7

2016-04-15 12:36

Gospodarze piętnaście lat temu tu, pod Św. Górę Grabarkę podeszli i agroturystycznie żyją. Kilka razy w tygodniu pop jedzie to tu, to tam, nabożeństwa odprawia, naucza. To zawsze odmiana po głuchej Szumiłówce. Sami starzy zostali, mówi pop, młodych nie ma. Tu niedawno, mówi pop, kolejny stary chłop umarł i psa zostawił, co się teraz błąka. Ale głodnego żona nie zostawi, więc raz dziennie miskę mu na progu szykuje. Jak człowiek żyje z psem, to wie pan, dobrze jak pies pierwszy odejdzie. No ale jak człowiek pierwszy na tamten świat nie daj Boże, to już psu wielka bieda jak temu tam. I pop pokazuje na sąsiedni dom pokurczony i mały, jak dla skrzata leśnego, a nie człowieka.

Tu wszędzie blisko. Z Violą na Św. Górę Grabarkę szłem. Gdyśmy już tam byli pośród rosnących dziko krzyży, doszedł mnie kadzidlany zapach i śpiew, jakby mruczenie kobiety i innej kobiety. Łagodnie to szło przez szpary drewnianej świątyni. Zerknąłem do środka na świece i śpiew. Szło to święte na mnie. I ja szłem przez krzyży i krzyżyków las. Dzięcioł w drzewo puknął dwa razy i tyle go było. Tu teraz cisza. Siostra zgubiła się w krzyżach i inna siostra szukała ją w podartych dżinsach. Pyta mnie, ja mówię. Idziemy, szukając. I tak szłem. Patrzyłem trochę na wota krzyżowe, myśląc kogo tu jeszcze nie ma. Imiona po polsku i cyrylicą, bliskie i dalekie w czasie, niektóre starte na śmierć. Dużo grupowych: wojskowe drużyny, strażackie zastępy, załogi górniczo-hutniczo-nauczycielskie, klasy maturzystów, koła gospodyń, drużyny niepełnosprawno-kalekie, różańcowe kółka, anielskie zastępy i Bóg jeden wie, kto jeszcze.

© Maciej Wróblewski