Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
(pamięci Jonasza Kofty)
Gdy szaruga, gdy zimno, wilgotno, myśl ucieka ku miejscu jasnemu, ciepłemu, przyjaznemu. Takiemu jak letni ogród.
Ogrody… Klasyczne, w stylu średniowiecznego hortus conclusus albo wirydarza, „w którym są rozmaite kwiaty, męczennicy jako róże, wyznawcy jako fiołki, dziewice jako lilie, pozostali więc wierni jako inne kwiaty”. W stylu renesansowym, znanym jako „włoski”, z tarasami, grotami, schodami, żartami wodnymi, strumieniami, altanami na starych drzewach, z giardino segreto. W barokowym stylu francuskim z tym zamiłowaniem do ornamentu, z kwietnymi haftowymi parterami, żywopłotami, rabatami, salonami, gabinetami, boskietami, siecią kanałów, z „gęsimi dróżkami”. W stylu rokoko, z jego rozproszeniem, rozdrobnieniem, z tą ironiczną swobodą. W poważnym stylu angielskich dżentelmenów, z ich chorobliwą pasją do trawników, gazonów, formowanych przemyślnie drzew i krzewów, konnych i pieszych dróżek i alei, do zamglonego widoku. W eklektycznym stylu kolonialnym, sentymentalnym, z piramidą egipską, świątynią Diany, fontanną Herkulesa, nimfeum, koryncką eksedrą, domem gotyckim, palladiańskim mostkiem, domem Racine’a i wyspą Rousseau, indyjskim pawilonem, chińską altaną, japońską pagodą i Bóg wie, czym tam jeszcze. W stylu persko-arabskim z jego upodobaniem do zamkniętej przestrzeni, symetrii, cichej, stojącej wody i kwiatu pomarańczy. W stylu ogrodów chińskich, gdzie przez ozdobną bramę p’ai lou wkraczamy w świat lotosu, bambusa, śliwy i sosny. W stylu suchych ascetycznych ogrodów japońskich. Wreszcie ogrody modern. Gdzie panuje spokój, luz, a wszystko jest łatwe, czyste i przyjemne, algebraicznie i geometrycznie uporządkowane.
Każdy inny, jeden piękniejszy od drugiego. Może odszukasz kiedyś ten swój, gdzie wszystko staje się jednością: śpiew ptaka, podmuch wiatru, posadzona roślina, ułożona z kamyków alejka - tam znajdziesz harmonię i sens.
Może taki ogród jest w Tobie samym?
listopad 2016
© Ryszard Lenc