Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
4.02.18 Łódź
Dzisiaj za oknem zero stopni, ale w dalszym ciągu utrzymuje się bezśnieżna zima (z małymi przerwami), więc z przyjemnością robimy sobie z Dorotą podmiejski niedzielny spacer – tradycyjnie do Lasu Łagiewnickiego. Wybieramy trochę inną trasę niż miesiąc temu, prowadzącą od parkingu przy ul. Wycieczkowej (zwanego potocznie „kaloryferem”) do kapliczek z cudownym źródełkiem – i z powrotem. Najpierw idziemy na wschód od ulicy, gdzie pewne ożywienie w lutowej kolorystyce czyni jasna grupa brzózek, a potem wybieramy czerwony szlak, by po jakimś czasie odbić do żółtego. Las w lutym jest ponury, na co składają się: szarobury dywan zeschniętych liści, bezlistne kikuty drzew, spośród których gdzieniegdzie wyglądają przerzedzone choinki, no i żadnych ptasich treli. Ludzi jest dziś dość mało, udaje nam się jednak spotkać po drodze dwóch sąsiadów.
Las Łagiewnicki leży w zachodniej części Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich, rozciągającego się pomiędzy Łodzią, Brzezinami i Strykowem, a charakteryzującego się występowaniem wielu form polodowcowych. Stąd też nieco pogórkowata trasa naszej wędrówki, co wraz ze świeżym, zimnym powietrzem pozostawia niezastąpiony efekt zdrowego zmęczenia. Dochodzimy do małej rzeczułki Łagiewniczanki, która płynie wzdłuż ul. Okólnej, skręcamy w lewo i zaraz wyłaniają się przed nami dwie stareńkie, drewniane kapliczki z barokowymi ołtarzami: jedna pod wezwaniem św. Antoniego, a druga – św. Rocha i św. Sebastiana. W tej pierwszej znajduje się mała ręczna pompa ze źródlaną wodą, którą wielu łodzian uważa za cudowną. Przechodzimy na drugą stronę ul. Wycieczkowej i dochodzimy do pediatrycznego oddziału szpitala chorób płuc, gdzie kiedyś było sanatorium. Za jakiś czas mijamy nowoczesny ośrodek rehabilitacji dzikich zwierząt. Widzimy tam zamknięte w klatce bociany, ale leczone tu są również wszelkie zwierzęta żyjące na wolności, jak np. koziołki, sarny, lisy czy puszczyki.
Nasza przeszło półtoragodzinna podróż dobiega końca. Zostawiamy za sobą nazwy osad bądź osiedli, których chyba już mało kto używa: Radiostacja (zagłuszano stamtąd Wolną Europę), Ogród Grossmana (to pamiątka po niezrealizowanym projekcie przekształcenia Łagiewnik w miasto-ogród), Skocznia (pagórek, z którego kiedyś skakali narciarze), Wanny (uroczysko), Opadówka (śródleśna łączka). Natomiast samą nazwę Łagiewniki nosi w Polsce kilkadziesiąt miejscowości lub dzielnic, a wywodzi się ona od łagiewnika, czyli wczesnośredniowiecznego rzemieślnika, który zajmował się wyrobem łagwi (łągwi). To naczynia z drewna lub skóry, służące do przechowywania i przenoszenia napojów, bo szkło było wtedy bardzo kosztowne. 5 listopada 1945 r. Łagiewniki włączono do Łodzi.
© Marek Czuku