nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

"Hydra hydrze łba nie zeżre", https://niedobreliterki.wordpress.com, 24.11.2023

copyright © https://niedobreliterki.wordpress.com 2023


Trudno pisze się recenzje tak dobrych powieści jak „Hydra”. Jeśli bowiem chce się zachować wiarygodność, wypadałoby napisać zarówno o plusach, jak i minusach omawianej pozycji. Tymczasem szukanie wad w najnowszej książce Jarosława Księżyka przypomina szukanie przysłowiowej igły w stogu siana.

Mówi się, że kto w korpo pracuje, ten w cyrku się nie śmieje. Naprawianie błędów błędami, powszechny, zinstytucjonalizowany mobbing to chleb powszedni wyrobników różnego rodzaju firm, czy – jak w przypadku omawianej pozycji – Hydry, jak pieszczotliwie nazywają ją pracownicy.

SeniorDevGeek, główny bohater powieści, jest przeciętnym programistą, którego od innych różni co najwyżej broda. Tak, proszę państwa, pomimo obowiązujących w Hydrze procedur niemalże na wszystko, pewne – rzecz jasna niewielkie – odstępstwa od ogólnie przyjętego dress code są tolerowane.

Broda jako przejaw indywidualizmu? Cóż, od czegoś trzeba zacząć.

Wyzwalaczem, który pchnął SenioraDevGeeka w ramiona indywidualizmu i anarchii, była krótka, bo raptem półgodzinna wycieczka na zewnątrz siedziby korporacji. Rzecz niecodzienna, wszak niewolnicy, przepraszam!, pracownicy wspomnianej machiny spędzają w jej trzewiach dwadzieścia cztery godziny na dobę; pracując, odpoczywając, jedząc, śpiąc i – sporadycznie – uprawiając seks.

O tym, jak bardzo Hydra zawłaszcza swoich pracowników, niech świadczy fakt, że ich imiona zamiast nazwisk zyskują skrócone nazwy działu, w którym pracują, i pełnionej funkcji. Krótko mówiąc – stajesz się tym, kim Hydra chce, żebyś był.

Gdzieś już o tym czytaliśmy? Owszem. „Nowy wspaniały świat” czy „1984” – te tytuły nasuwają się automatycznie, co w przypadku większości autorów byłoby bolesnym strzałem w stopę.

Jarosław Księżyk wychodzi jednak z tej batalii obronną ręką, konstruując przekonujący i wewnętrznie spójny świat, przy okazji niejako mimochodem trafnie diagnozując bolączki współczesności.

Jeśli już koniecznie miałbym się do czegoś przyczepić... Myślę, że na piątkę z minusem zasługuje zakończenie obecnego w „Hydrze” wątku romantycznego. Wydaje mi się, że mógłby zostać odrobinę pogłębiony. Ale to kwestia, co do której z pewnością nie kruszyłbym kopii, niewpływająca na ogólną bardzo wysoką ocenę powieści.

Pozwolę sobie skończyć tę recenzję wezwaniem: Korposzczury na barykady!

Zgadza się, z korpo też można walczyć. Przy czym, jeśli skusicie się na lekturę „Hydry”, myślę, że przedstawiona w niej wizja korporacyjnego buntu was ubawi. Choć prawdopodobnie będzie to śmiech przez łzy.
Kazimierz Kyrcz Jr


Jarosław Księżyk Hydrahttp://www.wforma.eu/hydra.html