Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
Mój dziadek, co podkreśla mój ojciec, nigdy nie miał zmysłu do interesów i nigdy nie wykorzystywał szans, które przynosiło mu życie. Gdyż, jak twierdzi mój ojciec, każdemu człowiekowi życie przynosi szanse, lecz jedni umieją je wykorzystać, inni nie. Mój dziadek należał do tych drugich. Jeżeli miał okazję zrobić interes, nie korzystał, czym, jak przekonuję ojca, obciążył genetycznie przyszłe pokolenia, które to przekonanie mój ojciec odpędza jak owada – machnięciem, bowiem mój ojciec (urodzony w 1940) nadal wierzy, że przechodzi chwilowy kryzys.
Lecz wówczas na Ukrainie, w chałupie cwanych chłopów, którzy markowali życzliwość, kalkulując, co będzie dla nich korzystniejsze: wydanie przybłędy bandytom, czy wymuszenie na nim absurdalnej wymiany, mój dziadek swoją szansę wykorzystał. I nazajutrz (już jako ukraiński chłop), powożąc chabetę w stanie agonalnym, zmierzał na zachód.
Po drodze spotkał innego człowieka z dwoma dziewczynkami, który, zupełnym zbiegiem okoliczności, jak twierdził mój ojciec, również zmierzał do Częstochowy. Ów człowiek z dwiema dziewczynkami dołączyli do mojego dziadka i odtąd jechali razem, przez kraj gdzie nie obowiązywało żadne prawo, a w którym, jak na złość, pełno było rzek, przez które musieli się przeprawiać. Dziadek opowiadał mojemu ojcu, że ów człowiek bardziej przypominał zwierzę niż człowieka. Kierował się wyłącznie strachem. Dziadek, który czuł się lepiej w towarzystwie koni niż ludzi, zdecydował się podróżować razem ze względu na dzieci. Choć, jak później opowiadał mojemu ojcu, strach tamtego człowieka mógł zgubić ich wszystkich. Człowiek, który zrobi wszystko, by przetrwać, jest zagrożeniem nie tylko dla siebie.
opowiadanie Kręgi pochodzi ze zbioru Mikroelementy (http://www.wforma.eu/mikroelementy.html)
© Łukasz Suskiewicz