nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

Bazgroły, 06.11.2019

2019-11-06 15:40

Każdego roku o tej porze narzekam na to samo. Przeraża mnie monstrualna masa plastiku, szkła i innych tworzyw powstała po wypalonych zniczach, wiechciach sztucznych kwiatów i całej tej dekoracyjnej redundancji na cmentarzach. Przecież istotą zapalania świateł i kładzenia kwiatów i gałęzi iglastych jest „żywość”. Ognia, kwiatów, gałęzi... Chodzi o znak, o symbol życia wiecznego. Nawet jeśli to życie ujmowane jest wyłącznie w kategoriach nie liczących się z wiarą. To, co się dzieje w tych dniach nad grobami, i tak jest – w istotnym sensie – życiem „pozagrobowym”.
W czasach mojego dzieciństwa grobowce były rzadkością. Przeważały mogiły. Kładło się na nie kwiaty doniczkowe i zapalało świeczki, albo takie malutkie, blaszane zniczki, jakich dzisiaj używa się do podgrzewania herbaty. To wystarczyło. I naprawdę było piękne.
Dzisiejsze wypindrzenie nagrobków objawia naszą wybujałą pychę, coraz wymyślniej syconą przez projektantów i producentów nowych i droższych pojemników na płomyczki pamięci. Świętej i świeckiej.

© Bogusław Kierc