nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

Bazgroły, 21.11.2018

2018-11-21 15:58

Mam takie miejsce w kącie przy oknie, które nazywam sobie „obserwatorium”. Widzę olchy, prześwity nieba, domy osiedla. Najbliżej jednak – te drzewa. Wysokie, tarmoszone przez wiatr, albo całkiem nieruchome, osowiałe. Osowiałe dwojako, bo i sowy na nich przysiadają i słychać je przez noc i nad ranem. Najczęściej przylatują sroki. Nie tak liczne gołębie, kawki, wrony i gawrony. Jakieś tam wróble, nagła sikorka. Gapię się na nie, jako współwykonawca planetarnej symfonii bycia. Milczący współwykonawca. Jednak w tym kącie pokoju, zaraz po przebudzeniu, odczuwam – no i co z tego, że to egzaltowanie naiwne – swoją niebiańskość, pradrzewność, ptasiość, nicość... Tę nicość, to nic, z którego się stało coś.
A sprawa pisania tego i tamtego dużą literą, to już jest trochę inne przebudzenie.

© Bogusław Kierc