nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

Dziennik kreteński, czyli Kolonia Karna Kreta (4)

2014-12-28 09:35

O 4.10 wzbiliśmy się w przestworza.

O 8.30 spadliśmy z nieba w Iraklionie.

Nic nam się przy tym nie stało.

O, Zeusie, co za punktualność!

Kiedy samolot podchodził do lądowania, przelecieliśmy tak nisko nad powierzchnią morza, że widać było glony, ryby i dwie butle tlenowe bez płetwonurka. Leżały na dnie. Z miejsca zrobiłem to, co należy w takich sytuacjach robić, jak nam to wyjaśniła stewardesa tuż przed startem, a mianowicie – zdjąłem buty. Myślałem bowiem, że już po nas, że lada moment znikniemy z radaru. W butach pływać niewygodnie. A bez butów niewygodnie chodzić. Chyba że ma się wprawę. Tak więc zaraz po wylądowaniu włożyłem. I zawiązałem sznurówki. Mok śmiała się jak mewa. Nie powiedziałem głośno, co o niej w tym momencie naprawdę myślę. Mogłaby oddać.

© Dariusz Muszer

►oficjalna strona internetowa autora