nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

MACHNIĘCIA, Dziennik rzymski listopadowy (22)

2015-08-18 14:32

Campo di Marzio rozsłonecznione, z odrobiną mglistości. Park zapełnia się kolorowo ubranymi biegaczami różnej płci i wieku. Patrzę na Rzym z wysokości jednego ze wzgórz. Słońce i blask kopuły Bazyliki św. Piotra. Odczuwam błogą radość z tego, że tu jestem, mogę roztopić się i zniknąć bez szkody dla świata. To wiem. Na położonym niedaleko Villa Borghese hipodromie rozgrywane są otwarte mistrzostwa Rzymu w ujeżdżaniu. Występują całe zespoły, w których dominują nastoletnie dziewczęta. Wszystkie są skoncentrowane na sprawnym prowadzeniu konia pod kolejne przeszkody. Skaczą umiejętnie i z gracją. Jedna z zawodniczek nie potrafiła zmusić konia do skoku. Próbowała dwa razy i skończyło się na niczym. Odjechała pokonana. Wokół hipodromu sporo gapiów, kibicujących rodziców i znajomych. Z głośnika sączą się włoskie melodie. Powoli robi się ciepło.

+ + +

Ostatni wieczór z Przemkiem i padre Stasio. Próbujemy wejść na nieszpory do Bazyliki. Padre Stasio tłumaczy się jakby to jego wina, że tłum chce sfotografować Franciszka. Ja to rozumiem. Ecco Homo. Słucham słów Franciszka i chwytam ogólny sens, pojedyncze wyrażenia. Przemek i padre gadają. Wieczór z pizzą i wino Montepulciano d’Abruzzo. Przemek wpada na pomysł  Глагольа, który miałby być wzorem współczesnego świętego. Uzupełniamy  Глагольа na wyrywki różnymi szczegółami. Przemek, znakomity znawca wczesnej literatury chrześcijańskiej, koryguje nas i nadaje portretowi Глагольа kształt doskonały.  Decydujemy, że naszego Глагольа będzie można wyszukać jedynie przez Googla. Wino spowalnia i pobudza. Cichy śmiech pod północ, gwar za ciemnymi oknami wciąż rośnie. Italczycy idą się bawić. My – spać.

Sabatto, 30 listopada 2013 (2)

© Maciej Wróblewski