nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

NOTES, Mózgi w naczyniu

2019-04-22 12:06

Słynny eksperyment Hilary’ego Putnama z mózgami w naczyniu – co nie jest być może widoczne na pierwszy rzut oka – daje się stosunkowo łatwo przenieść w obszar świata artystycznego. Żeby jednak wskazać na możliwość przesunięcia tego rodzaju, trzeba przypomnieć, że Putnamowski eksperyment miał charakter stricte teoretyczny. Usiłował on problematyzować świat, w którym tracimy pewność co do natury własnych przekonań i przedstawień, także tych ontycznych: co bowiem, jeżeli jesteśmy mózgami zanurzonymi przez naukowców w pożywce odpowiadającej za doznawane przez nas jakości zmysłowe? Pożywka owa wypełnia naczynie, które odpowiadałoby granicom naszego jakościowego doznawania świata w ogóle.

Sednem całego Putnamowskiego problematu jest próba odpowiedzi na pytanie o to, czy mózg w naczyniu może kontemplować swoje stany wewnętrzne, przede wszystkim – czy jest w stanie rozważać swoją własną kondycję, podejrzewać poprzez krytyczną autorefleksję, czy jest mózgiem w naczyniu i czy ta autorefleksja (przede wszystkim w aspekcie krytycznym) może pozostawać samodzielną, tj. czy może nie być efektem działania pożywki, a innymi słowy – nie być życzeniem naukowca, by mózg w ten właśnie tragiczny lub euforyczny sposób przeżywał w wielu radykalnych odmianach – samego siebie.

Świat artystycznych mózgów w naczyniu redukuje się całkowicie do świata artysty oraz jego wytworów otaczających go jako tzw. manifestacje artystycznej tożsamości. Najważniejszym pytaniem obrazującym sytuację klinczu jest w tym wypadku pytanie o charakter bodźcującej pożywki, którą się możemy sycić. A co jeżeli nasze wewnętrzne przekonanie o sobie samym jako artyście i autorytecie, modelowane nie tylko przecież przez sądy, opinie innych o naszym dziele, lecz także przez sposób jakościowego oddziaływania dzieła na nas samych, dzieła, które stworzyliśmy i które zwraca nam swą siłę tak, abyśmy mogli właściwie jej rozmiar ocenić – co jeżeli tego rodzaju energie nie są energiami, a wyłącznie specyficznym efektem działania pożywki i nawet kontemplowanie swojego krytycznego stanu, nasze autotematyczne olśnienia – mogą stanowić rezonans zaprogramowanego w określony sposób „chemicznego krzyżowania”?

Na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi, i bodaj nie powinno również – nigdy być. Jeżeli zamykało się drogę w sztuce „kartezjańskiemu demonowi”, jedyne, co pozostaje w sytuacji, w której nas on dopada, to mądrze i spokojnie dyskutować z iluzjożercą. Tak jak Jöns ze Śmiercią z Siódmej pieczęci. Tak jak Valentine Dussaut z Josephem Kernem z Trzech kolorów: Czerwonego. Bezbronne otwarcie się na całe spektrum iluzjożerczych doświadczeń jest oczywiście najboleśniejsze dla tych, którzy za miarę i aksjomat własnej artystycznej tożsamości przyjęli akty transgresji i transcendencji, i w co głęboko wierzyli – cali złożeni zostali z nieprzeliczonych decyzji tego właśnie rodzaju: o transgresji lub transcendencji poza rzeczywistość – na własną rękę rozgraniczaną.

© Karol Samsel