nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PISMO SZYBKIE, Absolutorium dla snów

2016-05-25 10:28

Co jakiś czas przechodzę przez bramę z żelaznymi sztachetami, idę po zwykłych, czerwonych kostkach eurobetonowych i nie wiadomo kiedy trafiam do zamku w stylu Gormenghast, rozsypującej się wieży, morza pokrzyw, królestwa rudej rdzy i kamieni. Miejsce to ma zewnętrzne mury, w środku coś w rodzaju dziedzińczyka, porośniętego przez zielony gąszcz. Przez granicę między jedną a drugą rzeczywistością przechodzę cicho, szybko, aby nikt mnie nie zawrócił.

Nagle przypominam sobie, że całe lata wcześniej, zanim weszłam tu po raz pierwszy, opisywałam to miejsce, wtedy jeszcze znajdujące się w krainie snów, pisałam:

Żelazna krata z wąskimi strugami rdzy trochę skrzypi. Wewnątrz miejsce zawiera gabinet, siłownię, pracownię, szarą, miękko wyłożoną klatkę.

Dalej była sugestia, że odbywa się tam seminarium pod nazwą „Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś”. Profesorka mówiła, że mogłabym już przynieść do przejrzenia swoje „Absolutorium dla snów”, bo prawdopodobnie dość dużo napisałam, przyniosłam wtedy „Praobrazy”. Na stronie 98 jest tam opisany również ten sen.

Nie wiem, jak będzie teraz, kiedy to miejsce i te wydarzenia rozpoznałam w jawie. Sny podchodzą raz bliżej, raz dalej, przesuwają się jak fale wyrzucane na brzeg.

© Marta Zelwan