nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PISMO SZYBKIE, O odzywaniu się

2016-02-18 14:42

Można rozmawiać o detektywie Rutkowskim i niespodziewanie, w tle, sformułować myśl dla siebie ważną, coś w rodzaju tego, po co człowiek żyje, chociaż dziwnie to powiedzieć. Nie mam argumentów racjonalnych, tylko żeby odzywać się po ludzku nawet do przestępczyń, które kosztują państwo ciężkie pieniądze, gdy państwo błądzi w śledztwie, gdy wszyscy popełniają błędy, a społeczeństwo ponosi straty. Nic na to nie mam, tylko o tym odzywaniu się. Wczoraj był sen o odjeździe, dziś o przyjeździe, jeśli się odjeżdża, trzeba dokądś przybyć, dlatego teraz Gertruda Stein spaceruje z białym pudlem po Paryżu i pisze tylko pół godziny dziennie, bo wszystko, o czym pisze, ma w głowie przez cały dzień. Nie przejmuje się ani nie zajmuje niczym innym, bo inności zajęłyby czas przeznaczony dla  jej geniuszu, a mówi, że tak nie może być. Spaceruje więc, a potem wchodzi po schodach w czarnej, długiej sukni, siada na pół godziny i zapisuje autobiografię nie tylko swoją, ale wszystkich, każdego z nas. Sprawę z wszystkością powinnam wyjaśnić sama sobie, ale w tej chwili nie potrafię. Jest minus 19 celsjuszy, miasto zmrożone, białe spłachetki śniegu w rogach za żywopłotem, na kałuży twardy lód.

______________

Luty 2012

© Marta Zelwan