Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
Wiersz „Dwa błękitne witraże” z tomiku „Wiersze dla jednego człowieka” (2017) to efekt bardzo trudnego okresu w moim życiu. Marzec 2001, Wrocław, Świdnicka. Jestem szczuta i znienawidzona przez jakieś tłumy, których nie znam i nie rozumiem. Ukryłam się w swoim mieszkaniu i pisałam. Dzień i noc. Słowa jak nigdy wcześniej stały się materią, żywiołem, porywem, które pochłonęły mnie od stóp do głów. Właśnie wtedy w tej jednej z najtrudniejszych sytuacji w moim życiu pojawiła się Obecność. Ktoś, kto prowadził mnie od dziecka. Kupowałam w pobliskiej kwiaciarni hiacynty i prymulki. Tak powstał hiacyntowy las jakby na cześć „hiacyntowej dziewczyny” Eliota. Prymulki obdarzałam pocałunkami, a one na moich oczach zakwitały. Za oknem prószył delikatny śnieg. Niekiedy patrzyłam w ten śnieg całą noc bo traktowałam go jak dar a daru nie można nie przyjąć. Właściwie czułam się jak bohaterka jakiejś baśni, gdy za oknem gromadziła się tłumami nienawiść. Ja miałam swoje królestwo wierszy, gdzie mój Król przychodził do mnie by dopowiedzieć piękno i być źródłem natchnienia. To, co było zaledwie przeczuciami stawało się teraz realne. Wiosna 2001 to jedna z najbardziej drastycznych w moim życiu. A jednak gdy już nie byłam wstanie stać na własnych nogach i zaczęłam pluć krwią, a jeden choćby gest był bólem nie do zniesienia wciąż pisałam. Słowa przychodziły do mnie jak z jakiegoś innego świata, by podtrzymywać mnie na duchu i dodawać siły. Jak dwie biegnące ulicą cyganki niczym wolność, którą widziałam zza krat swojego mieszkania. Zapisywałam te słowa między ciosem a utratą przytomności z bólu, tak powstał ten wiersz. Wiersz o Nauczycielu, który podpowiada, że w każdym zdarzeniu i w każdym drobiazgu tkwi treść nauki jak widzieć i słyszeć to, co dzieje się wokół nas i w nas. Lustra stawiane przed moim drzwiami i czarne buty do trumny. Wydawało się, że nie przetrwam, że nie przeżyję, że nie dam rady, że zostałam skazana na śmierć, że umrę. W jakiejś gazecie jakiś profesor krzyczał: „Będziemy cię sądzić! Nawet jeśli jesteś niewinna”. Nieopodal czerwony, reklamowy napis BOSCH i „dies irae”, o którym pisywano wtedy do mnie w necie. Różne pisano do mnie rzeczy w necie, a wszystkie by mnie powalić i nie dać szans na przeżycie. Nie wiem jakim cudem uniknęłam śmierci. To jeden z cudów w moim życiu. Kolejny raz Ktoś mnie ocalił i utwierdził w przekonaniu, że dalej mam pisać. „Dwa błękitne witraże” to jakby relacja z mojego snu, gdy stoję obdarta z szat we włosienicy przed gotyckim oknem, w którym nie ma witraży, ale oślepiające światło.
© Ewa Sonnenberg