nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PONIEWCZASIE. Czaplicka Barbara

2016-06-26 14:00

CZAPLICKA BARBARA (ur. w 1916 roku). Tylko tę książkę zostawiła po sobie Barbara Czaplicka, siostra pisarki Zofii Bohdanowiczowej. O Czaplickiej dowiadujemy się z „Życiorysu”, że „w 1956 roku wyszła za mąż za Bohdana Ruszczyca. Kilka miesięcy później Ruszczycowie przyjechali na stały pobyt do Toronto”. Dodajmy, że emigranci opuścili Anglię.
Byłem bardzo ciekaw tomu Czaplickiej. Z uwagi na rekomendację Pawła Mayewskiego: „jeden z lepiej znanych poetów amerykańskich pokazał mi niedawno wiersz, w którym jedna linia brzmiała w tłumaczeniu mniej więcej tak: ‘... szron mu oczy przyprószał  pośród burzy nagle pękających rac...’. Gdy go spytałem o sens, otrzymałem za tydzień czy dwa równie ‘skomplikowany’ dwuwiersz. Dopiero, gdy nalegałem, okazało się, że chodzi po prostu o ‘wstrząs, jakiego się doznaje w obliczu nagle objawianej prawdy’. W wierszach p. Czaplickiej taki solipsystyczny szyfr jest niemal nie do pomyślenia – treści jej prawd są jasne i otwarte, sens zawsze dostępny i niedwuznaczny”.
Obcujemy zatem z poezją wybitnie nieskomplikowaną, lubię zresztą poezję wybitnie nieskomplikowaną, w której można się z miejsca zapodziać:

Stary Żyd Josel nie nosi czarnego chałata
Ani brody z pejsami.
Strój nabożny zniszczyły prześladowań lata.
Lecz w piekarni w Toronto – sprzedaje te same
Obwarzanki żydowskie z parzonego ciasta,
Które niegdyś sprzedawał koło Ostrej Bramy.

Odnalazłam Josela – błądząc ulicami
W szarym zmierzchu miasta.
Wśród słów urywanych, szlochów i radości
Kupiłam cały koszyk bajgełe przeszłości,
Posypanych czarnuszką i zalanych łzami.

Przeczytajmy „Bajgełe”, choć o lekturę proszą się „Wiersze  dla Zofii Bohdanowiczowej” i „Babcia Antonina”. Zwłaszcza że Antonina Gorzechowska, zamieszkała na warszawskim Mariensztacie, to matka Jana Tomasza Jura-Gorzechowskiego: „Raz – gawędząc o echach – pani Gorzechowska / Wspomniała, że synowa jej, Zofia Nałkowska, / Mieszkając tu, lubiła ściany jasne, puste, / Świeże kwiaty na biurku, dużo, dużo luster...”.
Obok „Babci Antoniny” wypatrzymy wiersz o Przerwie-Tetmajerze („Pan Kazimierz Tetmajer leżał na poduszkach / W czarnym, zniszczonym palcie”), ale nie przeoczmy „Marzenia”:

Ja, w życiu ziemskim miernym zgaszona talentem,
Wzdycham do własnej śmierci, dobry, piękny Boże!
Bo gdy umrę – zabiorę do nieba w pokorze
Cztery deski błękitne na podium sceniczne:
Może kiedyś we śnie wiecznym – będę dyrygentem
Orkiestry symfonicznej.

Barbara Czaplicka: „Wiersze”. Z przedmową dr. Pawła Mayewskiego. Polski Fundusz Wydawniczy w Kanadzie, Toronto 1986, s. 57

[22 X 2015]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki