nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PRÓBY ZAPISU, Praktyczność

2017-11-27 15:45

Nie mam pamięci. Wymazuję to, co mi przeszkadza. Mam komuś opowiedzieć życie, a nie mogę przypomnieć sobie dat, miejsc. Nie wlokę przeszłości za sobą. Pobieżnie owszem, jakieś sytuacje, twarze, ogólnie coś tam, ale tak to ciemność. Amfora połknęła i zniknęło. Z trudem wracam i zawsze wydaje mi się, że to, co pamiętam, jest w jakiś sposób zafałszowane. Jakbym kodowała tylko urocze i niezwykłe myśli. Imponują mi wielcy myśliciele. Niezłomni i piękni. Pamiętają wszystko i podsycają wątpliwości. Czy to jest moje, a może zmyśliłam wystające z kartonów rzeczy, miodowe obrusy i dzień, w którym je zamówiłam i odebrałam. Niezaradna, niesystematyczna, niepoukładana. Później zaczęłam pić dużo kawy, trochę to trwało, ale zaczęłam również pisać pamiętnik, który okazuje się pomocny. Podzielony na miesiące zawiera przedziwne opowieści z cechami prowokacji. „Rozwijasz się” – powiedział Paddy, kiedy opowiedziałam mu o rozległych horyzontach i naukach, które pochłaniałam jako dziecko. Wrażliwość na sztukę, talent muzyczny, mnóstwo fobii i przekleństw. Wciąż się powstrzymuję. Zagłuszam potrzebę mówienia nieludzkim głosem. Tak mówiła babcia, kiedy czasami wyrwało mi się jakieś przekleństwo. To po niej nie lubię wulgarnych ludzi, wystarczająco dużo nawdychałam się zła, by wciąż tolerować leniwych i nerwowych, posługujących się nieludzkimi słowami. Tak, przypomniało mi się, że od tego się zaczęło. By widzieć człowieka bez tych wszystkich cech, które coś ukrywają, najczęściej siebie.

© Małgorzata Południak