Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
Ludzie opowiadają najróżniejsze historie – z życia, z wyobraźni, gdzieś tam zasłyszane. Ktoś ucieka z całym dobytkiem, upycha po szufladach skarpety, nawet nie otwiera oczu. Rozumie świat w prosty sposób. Nic mu nie utyka, nie ubywa. Obudziłam się rano i popatrzyłam na poduszkę obok. Byłam pewna siebie, jak zawsze. Bezpieczna, cała w skowronkach, chociaż za oknem deszcz i ziąb. Nie muszę się odzywać, przechodzić zimy po swojemu. No dobrze, ludzie, całe życie fajnie się przechodzi, kiedy pewność siebie odbija się w lustrach, w oczach, nie odstępuje na krok. Kiedy jednak nosisz w sobie jeszcze kogoś – innej postury, starszego, młodszego, takiego od pierwszego wejrzenia i na całe życie – wiesz, że umieranie przybierze inną formę i nie będzie tylko umieraniem z głodu. Czasami nawet całe to jestestwo wydaje się bezsensowne, a stworzenie czegoś osobnego wręcz niemożliwe, trudne, niesprzyjające. I, mimo że cały czas zapisuję, przepisuję, biegam z notatkami, to wciąż nie da się tego w warstwie semantycznej i pragmatycznej sensownie wyjaśnić. Ująć tak, by nikt nie cierpiał, nie rzygał z bólu do utraty tchu, nie brał pastylek na dobry sen, nie rozstrzygał dnia zanim się rozpoczął, od wewnątrz. I mówisz mi, że to normalne, jasne, prawdziwe, czułe. A ja odwracam się i myślę dalej o teraz, o kiedyś tam, o możliwościach czasu, kiedy mamy go pod dostatkiem. Co wiemy o utracie? Kawałków siebie, czegoś nadzwyczajnego, dni i nocy.
© Małgorzata Południak