Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
Jak to jest być księdzem poetą po Janie Twardowskim, Januszu Pasierbie czy Karolu Wojtyle? Fenomen piszących wiersze kapłanów nie mija od lat. Choć zainteresowanie nimi jakby trochę mniejsze, to w nowym wieku, po kolejnych zmianach pokoleniowych wierni mowie wiązanej pozostają i kolejne książki publikują: Jan Sochoń, Jerzy Szymik, Wacław Oszajca, Jerzy Sikora, Eligiusz Dymowski, Janusz Adam Kobierski, Wacław Buryła, Franciszek Kamecki i wielu innych. Wśród nich ma również swoje miejsce Jerzy Hajduga, kanonik regularny laterański, który w 2018 r. wydał dwa zbiory krótkich wierszy: „jeszcze” oraz omawiany w tym miejscu „Zatrzymać z czasu chwile”.
Poeci w sutannach traktują najczęściej swoją twórczość jako dopełnienie posługi kapłańskiej, które pozwoli dotrzeć z dobrą nowiną do osób wrażliwszych – w sposób nieco mniej schematyczny i oczywisty niż tradycyjne czytania liturgiczne czy homilie. Tak jest też w przypadku księdza Hajdugi, chociaż jego poetycki przekaz – jak słusznie zauważyła autorka posłowia do tomu „Zatrzymać z czasu chwile”, Roma Jegor – da się czytać zarówno z perspektywy osoby wierzącej, jak i na laicki sposób. Dodam od siebie, że poeta bardzo dyskretnie i oszczędnie dozuje słowa powszechnie uznawane za „religijne”, w rodzaju „Bóg” (pada ono zaledwie dwa razy), „wiara”, „zbawienie” itd. Wyobraźnia czytelnika jego wierszy powinna raczej sama sobie radzić i wiele rzeczy dopowiedzieć na własny rachunek, podążając za naszkicowanymi jedynie w konturach sytuacjami egzystencjalno-duchowymi.
Nowa książka Jerzego Hajdugi zawiera 44 trójwersowe liryczne miniaturki, wypowiadane często półgłosem czy wręcz szeptem. I mimo że przekazują one stany ducha podmiotu lirycznego, to nie są egocentryczne, nakierowane są bowiem stale na tego drugiego, nieważne czy jest to ona, on czy On. W sposób skrótowy i skondensowany utrwalają mijające chwile, stając się minimalistycznymi medytacjami, których ideowym tworzywem jest oparty na ufności chrześcijański stoicyzm. Przypominają one trochę złapane niespodziewanie pośród codzienności fotograficzne migawki, znikome mgnienia świata. (...)
[całą recenzję będzie można przeczytać w lutowym lub marcowym numerze miesięcznika „Nowe Książki”]
© Marek Czuku