nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

WĘDROWNICZEK, Mój Mauritius

2015-02-27 18:02

Podczas ostatnich generalnych porządków odkryłem w moim pokoju pokryty kurzem plik starych listów. Wszystkie łączyło to, że zostały wysłane w gorące lato 1987 roku z Mauritiusu, maleńkiej wysepki na Oceanie Indyjskim, słynącej z ptaka dodo i znaczków pocztowych. Z dodanych do przesyłek fotek uśmiechają się dwudziestoparoletnie wówczas, czarnoskóre piękności („I am thin and I have black & long hair, brown eyes”). Krótka epistoła od niejakiej Pameli kończy się słowami: „In the hope of reading you soon”.

Muszę się ze wstydem przyznać, że nie odpisałem żadnej z tych panien. Z mroków niepamięci zaczęły się wyłaniać lata osiemdziesiąte minionego już na dobre wieku. Nie było wtedy jeszcze internetu ani Facebooka, a paszporty należały do z trudem zdobywanych rarytasów. Wśród młodzieży popularne były tzw. penpal bądź penfriend clubs, które miały własne międzynarodowe katalogi. Przypominam sobie, że na druk swojej sylwetki w „The Karkkonen Book” czekałem chyba ze trzy-cztery lata, w międzyczasie zdążyłem się ożenić i zostać ojcem. To wszystko chyba mnie wystarczająco usprawiedliwia i rozgrzesza z tego, że znacznie opóźniona korespondencja trafiła na obrzeża pokoju, w zakamarki zapomnienia.

Z nostalgią i rozrzewnieniem wspominam wcześniejszych penfriendów z Włoch, Belgii i USA, z którymi zdążyłem wymienić trochę listów, tej namiastki prawdziwych przyjaźni i podróży. Jeden z korespondentów, Igino, przysłał mi nawet zaproszenie w okolice Perugii, ale nie odwiedziłem go, bo nie zdobyłem w porę paszportu, zresztą koszty takiej wyprawy były dla typowego „demoluda” niebotyczne.

A teraz nadchodzi gorące lato A.D. 2015, wokół turkusowy ocean, kryształowe laguny, białe plaże, dorodne palmy i eleganckie hotele. Na progu jednego z nich wita mnie pięćdziesięcioletnia, nadal piękna Pamela, trzymając na rękach uroczą wnuczkę o przenikliwych, ciemnych oczach. Najpierw pijemy świeży sok z ananasów i jemy owoce morza, a potem idziemy posurfować razem po zatoce. Przecież napisała, że „my favourite hobbies are: songs, reading books, magazines, newspapers and going out in the open air”, ma więc z pewnością wyobraźnię.

© Marek Czuku