nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

WĘDROWNICZEK, Odzyskałam moje miasto, czyli rozmowa z Dorotą Filipczak

2018-10-02 15:18

– Ukazał się niedawno wybór twoich wierszy pt. „Rozproszone gniazda czułości”. To dobra okazja do podsumowań. Który z dotychczas wydanych przez ciebie sześciu tomów poetyckich uważasz za najważniejszy? Który najbardziej lubisz?
– Jedno idzie w parze z drugim. Najważniejszy był dla mnie „Wieloświat”, a więc szósty, ostatni tomik przed wyborem, ponieważ on mnie w pewnym sensie do niego przygotował. Byłam wreszcie w stanie wyrazić w nim swoją łódzką tożsamość, z którą miałam pewne kłopoty. Łódź to trudne i dziwne miasto, z przeszłością, którą można nazwać kolonialną. Ono miało, gdy byłam osobą dorastającą, stygmat wtórności, braku oryginalności, szarości. Ciężko mi było się z tym zidentyfikować. Kiedy już to przekroczyłam i rozpoznałam w swoim mieście pozytywne dziedzictwo (nawet trudne), napisałam o tym w wierszach.
– A czy pochodzisz z Łodzi?
– Tak, tutaj się urodziłam. A więc odzyskałam moje miasto.
– Jako poetka raczej nie jesteś eksperymentatorką. W swoich wierszach poruszasz bardzo ludzkie problemy. Piszesz o miłości, rodzinie, ciągłości pokoleń, o wycieczkach śladami historii, ale dostrzegasz przy tym sytuację kobiety w relacji z męską kulturą. Dlaczego piszesz o tym właśnie w formie poetyckiej?
– Forma poetycka pozwala pewne kwestie wyrazić nie tylko lapidarnie, ale w sposób, który umożliwia nagromadzenie rozmaitych środków literackich w skondensowanej postaci. Dla mnie jest ona optymalna. Ja się w niej najlepiej czuję, gdy idzie o kwestie związane z tymczasowością ludzkiego losu oraz międzyludzkiego porozumienia. Nie jest dla mnie jasne, dlaczego tak wybrałam. Po prostu forma sama do mnie przyszła, nie wiadomo skąd.
– Czym jest dla ciebie poezja i dlaczego w ogóle piszesz?
Pamiętam szeroko komentowany tekst Miłosza: „Czymże jest poezja, która nie ocala narodów ani ludzi?”. Nie łudzę się, że poezja może zmienić świat, nie hołduję iluzjom utopijno-heroicznym, ale w ramach losu jednostek poezja może dostarczyć duchowej transfuzji, także tej, która istotna jest dla przetrwania i tożsamości. Wbrew nadziei wierzę w ocalenie. Eksperyment dla eksperymentu jest mi kompletnie obcy. Wszelkie postmodernistyczne gry słowne są igraszką i bombką na choince. A mnie interesuje choinka bez ozdób, czyli byt i to, jak w nim trwamy i jak się zmieniamy. No i jeszcze porozumienie międzyludzkie, a przede wszystkim między mężczyzną a kobietą, czyli to, co w dużej mierze ustanawia nasz świat.
– Piszesz nie tylko wiersze. Jesteś również autorką ciekawej sztuki współczesnej „Ludzie z przeciwka”, którą chwalił m.in. Krzysztof Zanussi. To jednorazowa próba czy może zamierzasz w przyszłości bardziej się poświęcić twórczości dramatycznej?
– Pragnęłabym zająć się twórczością dramatyczną w sposób bardziej konsekwentny, ale na razie moja sztuka zafunkcjonowała jedynie w cudzych biurkach albo komputerach, natomiast nie przeszła jeszcze przez rampę. Gdybym ją zobaczyła zagraną na scenie, mogłabym podjąć decyzję, czy kontynuować inne rozpoczęte projekty. Właśnie ta forma była dla mnie w tamtym czasie – kiedy konfrontowałam się z przeszłością rodzinną, z kwestiami politycznymi, emocjonalnymi, historycznymi – optymalna, bo okazała się bardziej pojemna niż wiersz.
– Może właśnie ta rozmowa w „Kalejdoskopie” spowoduje, że jakiś teatr zainteresuję się twoją sztuką?
– Bardzo bym chciała. (...)

[cały tekst będzie można przeczytać w październikowym numerze „Kalejdoskopu”]

© Marek Czuku