Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
5.11.20 Łódź / Sopot
Rozmowę z Wojciechem Kassem z cyklu „Wiersze na Piętrze Online” prowadzi w Dworku Sierakowskich Krzysztof Kuczkowski. Toczy się ona wokół nowego tomu poety „Metaf. 20 wierszy o położeniu”.
Autor szybko biegnie do przodu i po książce, która jeszcze nie została doczytana, mamy już nową. W jednym z wierszy pisze: „Możemy wyruszać”. To wspomnienie werandy z ojcem, matką, dalszą rodziną i sąsiadami. Kass dzieciństwo spędził w Sopocie, tu dorastał i wzrastał w latach. On to miasto ma we krwi. Poznał je od strony podwórek, szałerków, ogródków, działeczek. W 1997 roku wyjechał do Prania, gdzie został dyrektorem Muzeum K.I. Gałczyńskiego. W tym – jak go nazywa – „ośrodku promiennym” powstało wiele wspaniałych rzeczy.
– „Metaf” to pierwiastek ze słowa metafizyka, wprowadzony przez profesora Jarosława Ławskiego w przewrotnej postaci popkulturowego zapisu. Żyjemy w świecie, gdzie jest ogromna nadprodukcja słów. Nieustająco szukam słów niewinnych. Czy takie jeszcze są? Metafizyka to słowo dawno zmarginalizowane, wyrzucone z jakiegokolwiek dyskursu. Użyłem słowa „metaf” z pewnym przymrużeniem oka, wobec innego słowa, które się przyjęło – „manifa”, pochodzącego od manifestacji. „Metaf” się lekko boczy na tę „manifę”. Świat coraz bardziej manifestuje różne rzeczy, natomiast niewiele się za tym kryje. „Metaf” pozbawione ostatniej literki. Mam wrażenie, że tym tomikiem dochodzę do pewnej językowej mety – jakiegoś rozgrymaszenia, rozmemłania, gięcia języka. Trzecia gra ze słowem „metaf” to nazwa silnego leku przeciwbólowego: „Metafen”. Czy poezja, słowo jest w stanie uśmierzyć ból, ukołysać cierpienie?
WK czyta teraz krótki wiersz o przemianie ludzi, którzy „świecą w nieznanym szyku”. To samo można powiedzieć o poezji, języku. W odpowiedzi na zarzuty, że „metaf” to dziwoląg i słowo abstrakcyjne Kass tłumaczy, że dla niego jest jak najbardziej rzeczywiste i konkretne, bo przecież rzeczywistość to zjawisko, które pojawia się i znika.
Sopot to dla poety miasto werand, w przeciwieństwie do opinii ludzi z zewnątrz, dla których to miasto mola, opery leśnej, plaży, morza, kafejek, no i słynnego deptaka Monte Cassino, który przecina Sopot na pół: – Dla mnie werandy to genius loci tego miasta, będące czymś bardzo prywatnym, zakrytym, a jednocześnie wychodzącym na arenę publiczną. Przypominają one trochę teatralne loże. Moja mama przyjmowała tam gości, sąsiadów, wujostwo. Na werandzie pachniało słońcem i kawą. To była również loża szyderców, z której nie oszczędzano żadnego przechodnia. Weranda jawi się jako miejsce graniczne.
– „Metaf” to odkrywanie w rzeczach drobnych tego, co jest od nas większe. Na granicy semantyki i tajemnicy. Chodzi o natychmiastowy wgląd w istotę rzeczy. – WK czyta wiersz „Jaskier”, w którym padają wyrazy: jest, teraz, tak. Dla poety to święte słowa.
© Marek Czuku