Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
Gospodyni wita swoimi specjałami i staje mi w gardle wspomnienie babci Przestrzelskiej Jadwigi z domu Krupa, też mieszkanki Podlasia. Z domu bogatego, gospodarskiego, więc musiała zadbać o jedzenie swoje i dla najbliższych. Szynki, baleronu, kindziuka, kaszanki własnego wyrobu zawsze pod dostatkiem było w trudnych i głodnawych czasach. Tu podobne smaki tłuste, ale bez majeranku. Zajadamy się tymi specjałami. Herbata z torebki. Mleko z kartonu. Dżem ze słoika. Ciastko herbatnikowe obracam w ręku. Maczam w herbacie z torebki. Napuchnięte ciało bez smaku wprost wpycham do ust. A więc tak tu jest pod Św. Górą Grabarką.
On pop, ona żona popa. Od razu przywitał nas pop dowcipem: „Jaka różnica między domem księdza a domem popa? U popa pieluchy przed domem, u księdza za domem”. Śmieje się, my nietęgo, bo teraz nie tetrowe, ale jednorazówki do tyłków dzieciaków się używa. Gospodarze najpierw tu żyli w dzieciństwie i wczesnej młodości, potem za chlebem do Stargardu Szczecińskiego. Na koniec, gdy ojciec gospodyni umarł, starą żonę pod św. Górą Grabarką zostawił, oni musieli wrócić. Więc wrócili na gospodarkę. Agroturystykę sobie zrobili. Patrzę na te morgi łąk i dziewiczych traw ani pięknych, ani brzydkich, po których stara matka chodzi. Nie wiem, co o tym myśleć.
© Maciej Wróblewski