nowości 2025

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

MACHNIĘCIA, Podlaska jazda we wrześniu 6

2016-04-08 13:20

Gospodyni wita swoimi specjałami i staje mi w gardle wspomnienie babci Przestrzelskiej Jadwigi z domu Krupa, też mieszkanki Podlasia. Z domu bogatego, gospodarskiego, więc musiała zadbać o jedzenie swoje i dla najbliższych. Szynki, baleronu, kindziuka, kaszanki własnego wyrobu zawsze pod dostatkiem było w trudnych i głodnawych czasach. Tu podobne smaki tłuste, ale bez majeranku. Zajadamy się tymi specjałami. Herbata z torebki. Mleko z kartonu. Dżem ze słoika. Ciastko herbatnikowe obracam w ręku. Maczam w herbacie z torebki. Napuchnięte ciało bez smaku wprost wpycham do ust. A więc tak tu jest pod Św. Górą Grabarką.

On pop, ona żona popa. Od razu przywitał nas pop dowcipem: „Jaka różnica między domem księdza a domem popa? U popa pieluchy przed domem, u księdza za domem”. Śmieje się, my nietęgo, bo teraz nie tetrowe, ale jednorazówki do tyłków dzieciaków się używa. Gospodarze najpierw tu żyli w dzieciństwie i wczesnej młodości, potem za chlebem do Stargardu Szczecińskiego. Na koniec, gdy ojciec gospodyni umarł, starą żonę pod św. Górą Grabarką zostawił, oni musieli wrócić. Więc wrócili na gospodarkę. Agroturystykę sobie zrobili. Patrzę na te morgi łąk i dziewiczych traw ani pięknych, ani brzydkich, po których stara matka chodzi. Nie wiem, co o tym myśleć.

© Maciej Wróblewski