Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
Yuval Harari, urodzony w 1976, jest profesorem na Wydziale Historii Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Jego „Homo deus. Krótka historia jutra” to zrobiona z wielkim rozmachem, by nie rzec z impetem, panorama naszej cywilizacji od pradziejów po odległą przyszłość. Harari wydaje się optymistą. Skoro dziś jest dobrze, a profesor twierdzi, że jest nieźle, to i jutro powinno być nieźle.
Oto początek mojej nowej książki pt. "Błędy i owędy”, dalszego ciągu sylwicznego „Błędnika” wydanego w wersji papierowej w roku 2012 przez szczecińską „Formę”. Mam nadzieję, że „Forma” zechce mi też opublikować „Błędy i owędy”.
„Na początku było słowo”, czytamy w ewangelii św. Jana. Ewangelista w istocie jednak mówi, że na początku był czyn. Ponieważ „słowo” w sensie gramatycznym odnosi się do sfery czynu. Znaczyło ono kiedyś tyle, co „verbum”, „czasownik”. Czasownik porusza rzeczownikiem i każe mu czynić to lub owo.
„Toi na tati koleja,
cieja omoma i pom ej pyja,
tusta oija.
Toi i hapie,
toi i mucha,
zaj z oajec jej bucha bucha.(...)"
27 października 2017. O czym dziś jestem? Prawdopodobnie o niczym, tak jak ty. Jednak nic to nie błahostka, Bóg z niczego zrobił świat, składający się z miliardów galaktyk, na co musiało pójść sporo materiału, nawet jeśli tworzywem było nic. Ale skupmy się raczej na naszym czysto ludzkim tu i teraz.
Zacząłem ósmy rok warsztatowania z adeptami „twórczego pisania” w Iblu.
Zastanawiam się, czy narodowcy, którzy są w tej chwili u władzy, zdają sobie sprawę z tego, że coś takiego jak naród w sensie ścisłym, tj. genetyczno-etymologicznym, w ogóle nie istnieje?
Czym jest zasada „wysokiego urodzenia” w dziejach ludzkości? Myślę, że to jedna z pierwszych metod eugenicznych, próba wyprowadzenia nadczłowieka z człowieka drogą chowu rasowego, tak jak to się dzieje w odniesieniu do zwierząt. Eliminacja plebejuszy z gry matrymonialnej w warstwach wyższych miała prawdopodobnie stworzyć elity zdolne do pokonania w człowieku bestii.
Marksizm zakładał, że w pradziejach istniało coś takiego jak nieantagonistyczna „wspólnota pierwotna”, zalążkowy ustrój rodu ludzkiego, rodu, którego naturalnym przeznaczeniem jest powrót do wspólnotowego raju, do komunizmu. Do tego raju miała nas zaprowadzić ostatnia rewolucja w historii, rewolucja proletariacka. „Bój to jest nasz ostatni”, śpiewa się w „Międzynarodówce”. Bój okazał się nieostatni. Marks okazał się utopistą. W krajach postkomunistycznych odkurza się więc parlamentarną demokrację z jej zasadą „koalicji” i „opozycji”, czyli zalegalizowanej niezgody politycznej jako siły napędowej życia publicznego.
Byłem we śnie na Zatorzu w Olsztynie, w moim dawnym domu, który stał na skraju łąk i lasów (gdy w dzisiejszej rzeczywistości otoczony jest paskudą różnych biznesów i fabryczek). No i bardzo się ucieszyłem, że niegdysiejsze piękno nadal trwa (w tym moim śnie). „Ale to może być tylko sen”, pomyślałem, nie budząc się.